Niedawno żaliłem się na Resident Evil 6, że wolałbym żeby ta gra nie powstała, dlaczego nie ma 'residentowego’ klimatu i na wiele innych aspektów rozgrywki. Ostatnio miałem okazję obejrzeć kolejną część filmowej adaptacji pod tytułem Resident Evil: Retrybucja. Z pokazu wyszedłem co najmniej zniesmaczony. Ilość idiotyzmów przekracza możliwości przeciętnego widza, a styl w jakim zostało to przekazane to najczystsza profanacja marki. W tych aspektach nawet RE6 nie dorasta adaptacji filmowej do pięt. Tekst, a raczej wylewanie moich żalów zawierać będzie spoilery, bo tylko tak można zachęcić kogoś do odpuszczenia sobie tej miernoty…
Film zaczyna się tam, gdzie skończyła się poprzednia część (według filmweb.pl czwarta, ja się pogubiłem). Alice po rozprawieniu się z Weskerem, który swoją drogą myślałem, że zginął, biorąc udział w walce na wielkim statku traci przytomność. Budzi się w ośrodku badawczym Umbrella, w którym dowodzi Jill Valantaine (wtf?), a prawdziwą kontrolę sprawuje Czerwona Królowa/Baronowa znana z jedynej bardzo dobrej części serii, czyli 'jedynki’. W ośrodku na Kamczatce Czerwona Królowa dla niezorientowanych bardzo zaawansowana sztuczna inteligencja, która rządziła w Ulu z pierwszej części przeprowadza testy wirusa T. W gigantycznym ośrodku stworzono mini wersje największych światowych stolic, a w halach trwa masowa produkcja ludzkich klonów, które służą jako obiekty badań. Po co tam przetrzymują Alice, nie wiem. Niemniej jednak Jill próbuje wydobyć z niej jakieś informacje, przynajmniej na początku, bo później to zwykłe ściganie uciekającej bohaterki. Byłbym zapomniał Alice pomaga uciec Wesker, który potrzebuje jej do własnych, niezrozumiałych celów.
Ogólnie w filmie panuje wielki chaos. Każdy strzela, ucieka, walczy. Co raz pada jakiś ograny 1000 razy suchar. Już nie chodzi o to, że fabuła nie ma sensu ona jest tak debilna, że po paru minutach zaczyna boleć głowa. Scenarzystom należy się jakaś nagroda, bo przebić się z taką historią do kinowej produkcji potrafi niewielu…
Ogólnie w filmie panuje wielki chaos. Każdy strzela, ucieka, walczy. Co raz pada jakiś ograny 1000 razy suchar. Już nie chodzi o to, że fabuła nie ma sensu ona jest tak debilna, że po paru minutach zaczyna boleć głowa. Scenarzystom należy się jakaś nagroda, bo przebić się z taką historią do kinowej produkcji potrafi niewielu…

W tej części powraca wielu bohaterów, których większość kiedyś tam zginęła. Pod pretekstem klonów pojawia się Michelle Rodriguez i gość, którego lasery pocięły w kostkę w pamiętnej scenie z pierwszego filmu. Jill Valantine jako czarny charakter, a raczej zniewolona przez tego dziwnego pająka z RE5, który wczepia się w klatkę piersiową wypada blado, nieprzekonująco, a nawet żenująco.
Oprócz tego wspomniany Wesker (naprawdę byłem pewien, że zginął w poprzedniej części, ale nie odważę się sprawdzić), który stworzył grupę najemników mającą na celu odbicie Alice i zniszczenie ośrodka. W grupie znajduje się znany z poprzedniej odsłony Luther West, oczywiście nie wiadomo dlaczego pracuje dla Weskera i w ogóle jak to się stało, że żyje…
Dla fanów wprowadzono dobrze znaną z gier dwójkę. Ada Wong pocina w swojej czerwonej sukience z długim rozcięciem. Leon S. Kennedy natomiast to mało wygadany najemnik (?!). W paru momentach padają sugestię, że coś tę dwójkę łączy, ale dlaczego tego nie wie nikt. Oboje pracuja dla Weskera co samo w sobie jest kpiną z nas – graczy…
Parę słów o zombiakach. Są jak wszystko w tym obrazie spartolone. Biegają jak idioci, nie widać po nich, że to bezmyślne stworzenia. Charakteryzacja jest bardzo tania. Do tego szybkie manewry kamery, aby nie skupiać się na ich twarzach. Twórcy powinni obejrzeć kilka odcinków The Walking Dead zanim zabrali się do roboty. Tam charakteryzacja umarlaków to majstersztyk, tutaj umazanie keczupem i naklejenie kilku plasterków skóry.
W filmie pojawia się Las Plagas znane z RE4 ale… Pasożyt mutował ciała tworząc dziwne wykwity z ust, głowy. W dodatku przeciwnicy potrafili walczyć używając prostych narzędzi jeśli takie mieli pod ręką. W Retrybucji Las Plagas to oddział radzieckich żołnierzy z drugiej wojny światowej naparzający z kałachów. Bliżej im do Majini z RE5 lub J’avo z RE6, ale raczej nikt tego nie sprawdzał… Jest też Licker, ale też mi zupełnie nie pasował. Ja pamiętam lickera jako poruszającego się na czterech stwora z mózgiem na zewnątrz. Miał długi jęzor a rozmiarami przypominał człowieka. I kilka cech się zgadza, ale te rozmiary. Licker w filmie ma jakieś 3 metry wzrostu i drugie tyle długości. Wygląda jak niedźwiedź wielkości autobusu…
Jest jeden pozytyw. Zakończenie daje do zrozumienia, że kolejna część będzie finałem. Alice w jednej części ma super moce, w kolejnej nie ma, ale w ostatniej znów będzie miała, więc nastawcie się na skakanie, strzelanie w różnych akrobatycznych pozycjach. Film idzie na dno razem z grą, ale w o wiele szybszym tempie. Nie polecam tego nikomu bez względu na preferencje i gusta. Szmira jakich mało!
-
FABUŁA - /10
0/10
-
RYSUNKI - /10
0/10
-
PRZYSTĘPNOŚĆ - /10
0/10
Warning: Illegal string offset 'Book' in /home/geeklife/domains/geeklife.pl/public_html/wp-content/plugins/wp-review-pro/includes/functions.php on line 2358