Wiele osób mnie w tym momencie wyśmieje, ale nie miałem do tej pory możliwości poznania tego serialu. Oczywiście wszędzie przewijały się tytuły i zachwyty nad Breaking Bad, ale jakoś tak wyszło, że nie mieliśmy po drodze. Wszystko zmieniło się, gdy pojawił się syn i musiałem dużo więcej czasu spędzać w domu. Gdy udało się go uśpić i odpalałem serial to kilkukrotnie zastawał nas świt. W rozwinięciu recenzja prawdopodobnie najlepszego serialu jaki kiedykolwiek powstał.
Pięćdziesięcioletni Walter White (Bryan Cranston) dowiaduje się, że ma raka płuc i nie zostało mu zbyt wiele czasu. Pracujący pracuje na dwóch etatach. Jako nauczyciel chemii oraz pracownik myjni samochodowej. W przeszłości Walter przyczynił się do założenia międzynarodowej, zarabiającej miliony firmy, lecz prywatne konflikty ze wspólnikami nie pozwoliły mu doczekać czasów świetności. Sfrustrowany niespełnionymi planami postanawia, że musi coś pozostawić swojej rodzinie. Żona, niepełnosprawny szesnastoletni syn, a także córeczka, która jest w drodze nie mogą pozostać jedynie z hipoteką na głowie. Walter postanawia robić to w czym jest najlepszy – chemię. A jaka chemia jest najbardziej dochodowa? Narkotyki!
Do współpracy namawia jednego ze swoich dawnych uczniów, podrzędnego dilera Jesse’ego Pinkmana. Gdy okazuje się, że zrobiona przez nich partia jest najczystszą metamfetaminą w kraju zaczynają się zyski i co za tym idzie kłopoty.
Breaking Bad jest serialem wyjątkowym z co najmniej czterech powodów. Pozwoliłem je sobie je wymienić.
POSTACIE
DIALOGI
Czym byłyby świetne postaci bez równie świetnych dialogów. Te są na iście mistrzowskim poziomie. Gwarantuję, że potyczki słowne Waltera aka Heisenberga z Jesse’em to nie mające sobie równych popisy aktorskie. To samo tyczy się Saul’a oraz Hanka, Juniora, Fringa, Michaela i wszystkich, których zapomniałem. Najwyższy możliwy poziom!
REALIZACJA
W tym przypadku również mamy coś świeżego, czego próżno szukać u konkurencji. W każdym z sezonów zamiast klasycznego już Previously in… pojawiają się zajawki z przyszłości. Zrealizowano je dwojako. Pierwszy przypadek to wyświetlanie na wstępie samej końcówki odcinka. Gdy widzimy jakieś szokujące zaskoczenie na koniec to przez cały odcinek kombinujemy w głowie jak do tego dojdzie i co takiego zrobi Walter. Dodaje zabawy i nie uwierzę, jeśli ktoś powie, że się na to nie złapał. Zajawki występują też w postaci kilku scenek z finału sezonu lub całego serialu. Przykładowo w pierwszym odcinku sezonu ostatniego widzimy dosłownie minutę z odcinka finałowego. Trzy odcinki później widzimy kolejną minutę. I tak dalej. To wszystko zmusza do wytężenia szarych komórek i wielu spekulacji. Ale jak? dlaczego? co się stało? Te pytania zadaje sobie każdy przed telewizorem. Dla mnie to nowość i zupełnie inne podejście do sztuki utrzymania widowni. Co jakiś czas pojawiają się różnego rodzaju easter eggi i ciekawostki.
Poniżej rozpoczęcie jednego z odcinków drugiego sezonu, przy którym nie wiedziałem kompletnie co właśnie odpaliłem. Dopiero po czasie załapałem, że to taki żart twórców. Heisenberg Song!
-
FABUŁA - /10
0/10
-
RYSUNKI - /10
0/10
-
PRZYSTĘPNOŚĆ - /10
0/10
Warning: Illegal string offset 'Book' in /home/geeklife/domains/geeklife.pl/public_html/wp-content/plugins/wp-review-pro/includes/functions.php on line 2358
Ja wiem że to stara recenzja ale zauważyłem że piszesz o „Heisenberg Song”
Miałem to samo oglądając 2 sezon – nie wiedziałem co ja oglądam, czy BB włączyłem czy nie.
Aż musiałem włączyć napisy podczas oglądania żeby załapać o co chodzi