Świetnie bawiłem się na Iluzji. Przepakowane CGI sztuczki iluzjonistów, fajny humor i wiele zwrotów akcji sprawiły, że opuszczając kino trudno było nie odczuwać satysfakcji. Pomysł z sequelem od początku wydawał się chybiony, ale licząc na co najmniej równie dobrą zabawę zabrałem żonę na sobotni seans. Jak było?
Względem zakręconej końcówki z pierwszego filmu przeskakujemy nieco ponad rok do przodu. Poszukiwani przez FBI, Jeźdźcy muszą się ukrywać, więc o publicznych występach nie może być mowy. Gdy Oko przydziela im nowe zadanie, okazuje się, że zostali wrobieni i sami padli ofiarą skomplikowanej sztuczki.
Twórcy postanowili napakować film podobną ilością twistów fabularnych. Niestety każdy kto widział Iluzję, wie czego mniej więcej się spodziewać. Większość zwrotów akcji przewidziałem, ale to chyba nie jest powód do dumy, bo wszystko było sygnalizowane dużo wcześniej. Jak akcja urywa się w połowie, to wiadomo, że wątek wróci w kulminacji; jak coś się nie udało, wiadomo, że uda się w najważniejszym momencie. Schemat jest czytelny aż do bólu. Szkoda, bo zamiast tracić czasu na nieudolne próby rozwijania bohaterów można było skupić się na stworzeniu dużo ciekawszej intrygi.
W pierwszej części fabuła była nastawiona na rozrywkę. Bywało nielogiczne, bywało zbyt nieprawdopodobnie, ale koniec końców zabawa była przednia. Tym razem postanowiono przekombinować i napakować film zupełnie niepotrzebnymi wątkami dotyczącymi bohaterów. Wracamy do dramatycznego dzieciństwa agenta FBI Dylana Rhodes’a (Mark Ruffalo), by raz jeszcze usłyszeć o jego ojcu Lionelu Shrikes (we wspomnieniach podmieniono aktora) i jego nieudanym, tragicznym w skutkach, pokazie. Daniel Atlas (Jesse Eisenberg) nie może poskromić swoich ambicji i za wszelką cenę chce być przywódcą grupy, a Merrit (Woody Harrelson) zmaga się z bardzo dziwnym bratem bliźniakiem po drugiej stronie barykady. Są to pomysły, których równie dobrze mogłoby nie być. Rozumiem jeszcze, że Dylan stał się centralną postacią i jego przeszłość była ważna, ale pozostałe wątki to czyste głupoty.
W nowym filmie nie pojawiła się śliczna Henley, ponieważ grająca ją Isla Fisher podczas zdjęć była w ciąży. Zastępstwo przypadło Luli (Lizzy Caplan z Masters of Sex), co okazało się strzałem w dziesiątkę! W momencie, gdy pojawia się na scenie nie sposób jej nie polubić. Gadatliwa, roztrzepana i sypiąca żartami, dziewczyna przyćmiewa większość znakomitej, przecież obsady. Jeśli Henley pojawi się w prawdopodobnej części trzeciej to Isla Fisher będzie miała nie lada problem, by dorównać Luli.
Słabo wypada, wiecznie smutny i rozpamiętujący tragedię sprzed 30 lat, Dylan. Ruffalo nie miał tutaj nic do zagrania, bo pozbawiony plakietki FBI, Dylan jeśli już ma swoje momenty to wydają się dodane na siłę. Eisenberg gra Eisenberga. Dla wielu to wada, ale ja lubię aktora i ten jego nieco autystyczny sposób bycia. Rozczarowuje Merrit, którego pozbawiono charyzmy i poczucia humoru. Harrelson grając podwójną rolę chciał, aby bliźniak jego bohatera – Chase był z jednej strony bardzo zabawny, a z drugiej sprawiał wrażenie bezwzględnego bandziora. Wyszło bardzo średnio, o wiele lepiej byłoby skupić się na wyluzowanym Merricie.
Teoretycznie czarnych charakterów mamy aż trzech. Żądny zemsty Thaddeus Bradley (Morgan Freeman), obrobiony przez Jeźdźców Arthur Tressler (Michael Caine) oraz nowy w ekipie Walter Mabry (Daniel Radcliffe). Dwójka starszych panów jak zwykle wypada fenomenalnie, to chyba nie dziwi nikogo. Jak za to poradził sobie Harry Potter? Bardzo dobrze! Radcliffe szuka alternatyw żeby wyjść z szufladki i z każdym filmem jest co raz bliżej założonego celu. Jego Mabry to chłopak, który wie, że dzięki pieniądzom może wszystko i skrzętnie korzysta z tego przywileju. Radcliffe gra go świetnie umiejętnie mieszając cwaniaka próbującego błysnąć intelektem z bezwzględnym przywódcą grupy przestępczej. Wyszło fajnie!
Większość akcji ma miejsce w Chinach, w Makao. Widać kierunek w jakim zmierza Hollywood… Trudno logicznie wytłumaczyć dlaczego akurat tam muszą urzędować Jeźdźcy, więc wymyślono mekkę iluzjonistów w postaci sklepu z gadżetami jakie wykorzystywali wszyscy iluzjoniści na świecie. Zatrudnienie chińskiego gwiazdora Jay Chou w czwartoplanowej roli tylko potwierdza, że sakiewka juanów jest ważniejsza niż zadowolenie widzów.
Na koniec zostawiłem sztuczki. Sztuczki, które mają bawić, a w sequelu muszą być dużo bardziej spektakularne. I co? I znów bardzo średnio. Scena, gdy pojawienie się po raz pierwszy Lula zwiastowała wielką pomysłowość w dalszej części filmu, ale wraz z kolejnymi minutami okazywało się, że twórcy nie bardzo wiedzieli co chcą zrobić. Sekwencja z podawaniem sobie karty wyglądała nieźle, aczkolwiek była zbyt długa i za dużo w niej najazdów i różnorakich trików kamery. Później długo, długo nic, aż doszliśmy do wielkiego finału. Finału, który zaczął się fenomenalnie i szykował nas na coś niesamowitego, a gdy już do doszło do kulminacji… zabawa skończył się w parę sekund. Serio. Szukałem wskazówek i drugiego podłoża w różnych migawkach, a okazało się, że plan był bardzo prosty, wręcz absurdalnie banalny. Może taki był zamysł, bo motto filmu to: „Im uważniej patrzysz, tym mniej widzisz…” Tak czy inaczej iluzje bawią, ale też czekałem na coś więcej.
Czy Iluzja 2 to zły film? Trudno stwierdzić jednoznacznie. Równe dwie godziny w kinie mija bardzo szybko, nawet zamulające wspomnienia nie sprawiają, że nerwowo kręcimy się w fotelach. Jest to film przekombinowany, który byłby o niebo lepszy, gdyby nikt nie starał się pogłębić bardzo prostej formuły. Przesadzone i przewidywalne twisty, mało spektakularności to moje największe zarzuty. Z drugiej strony fajni aktorzy i fajne postaci ratują wiele scen i szczerze wybrałbym się na trzecią część, o ile powstanie. Narzekam, ale wychodząc z kina nie czułem rozczarowania i to jest chyba najważniejsze. Typowy film „dla każdego” na wakacje ze wszystkimi tego zaletami i wadami.
-
FABUŁA - /10
0/10
-
RYSUNKI - /10
0/10
-
PRZYSTĘPNOŚĆ - /10
0/10
Warning: Illegal string offset 'Book' in /home/geeklife/domains/geeklife.pl/public_html/wp-content/plugins/wp-review-pro/includes/functions.php on line 2358