Połowa grudnia oznacza jesienny finał i trzymiesięczne rozstanie z serialem AMC. Po świetnych pierwszych odcinkach, po mega słabych fillerach i po fajnych odwiedzinach Sanktuarium przyszedł czas na ósmy epizod podsumowujący pierwszą część siódmego sezonu The Walking Dead. Recenzja odcinka 7×08. Ze spoilerami.
Finałowy odcinek kontynuuje wydarzenia z zeszłotygodniowej końcówki, gdy Negan odwiózł Carla do Alexandrii i postanowił poczekać na powrót zbierającego zapasy Ricka. Ale to nie jedyny wątek, którym uraczyli nas scenarzyści. Tym razem akcja przeskakuje do wszystkich bohaterów i do wszystkich rozgrzebanych w tym sezonie wątków. Od dawna narzekam, że wiele fillerów mogłoby się zmieścić w takich właśnie odcinkach, ale po obejrzeniu nie jestem tego już taki pewien.
Na moment wpadamy do Carol i Morgana, kilka chwil spędzamy z Michonne i jej durnym planem, a do tego trochę Maggie i Daryla. Najwięcej scen dostają oczywiście Negan w Alexandrii i Rick z Aaronem przeprowadzający abordaż na opuszczoną łódź. Okazuje się, że przy takim poszatkowaniu historii wątki różnych postaci są niesamowicie nudne. Wydaje mi się, że obnażyło to największy sekret TWD. Siedzący w chatkach, kabinach, bungalowach czy chodzący po lesie bohaterowie nie mają wiele do zaoferowania. Jeśli poświęca się cały odcinek takiej Tarze, czy Maggie to można napisać jakąś historyjkę pod dany epizod i jakoś to idzie. W tym przypadku fragmenty w różnych lokacjach były tak krótkie i pozbawione myśli przewodniej, że wydały się zapychaczami.
Maggie zaczyna więcej jeść, więc może zobaczymy wreszcie trochę brzuszka, bo jak na kobietę w ciąży, jest bardzo szczuplutka. I to w zasadzie jedyna sensacyjna wiadomość z Królestwa… Nie lepiej jest u Carol, którą odwiedza Morgan i prawa ręka Ezekiela (nie wiem jak się nazywa), który prosi ich o pomoc w przekonaniu króla, by ten postawił się Zbawcom. Po bzdurnym zaprezentowaniu swoich poglądów sytuacje nie zostaje rozwiązana, a Carol dalej twierdzi, że się zmieniła i nie chce wracać do przemocy. Bleeeh. Scenarzyści zepsuli Carol i nie chcą nam jej oddać. Pewnie dopiero pod koniec sezonu, albo nawet w ósmym nawróci się, bo bez niej Rick nie da rady. A Michonne? Jedzie samochodem z porwaną rudą… i jedzie… i jedzie… i wraca do domu. Bomba… Cieszy natomiast ucieczka Daryla, który może teraz działać incognito. Zarówno on jak i Maggie nie mogą być zauważone przez Negana, więc mają możliwość nieskrępowanego snucia planów.
Rick i Aaron zamulają w mule pełnym zombie wokół opuszczonej łodzi i gdy wreszcie udaje im się wrócić do Alexandrii to trafiają na Zbawców. Ci katują Aarona, by zagrać na czas, a gdy Rick wreszcie zmierza w stronę Negana, to okazuje się, że Alexandria jest tak wielka, że w tym czasie może wydarzyć się bardzo dużo.
Dopiero ostatnie 20 minut z tego godzinnego odcinka da się oglądać z zaangażowaniem. Z tym, że i tak jest przewidywalnie. Mój typ na trupa odcinka się potwierdził, ponieważ zginął chcący się podlizać Neganowi Spencer. Dodatkowo kulkę zarobiła grubsza pani w okularach pilnująca do tej pory broni. A propo kulki, Rosita strzeliła do Negana, ale trafiła w Lucille. Serio? Serio? Negana uratował kij bejsbolowy? WTF? Kretyński pomysł przy, którym chyba każdy przewrócił oczami z niedowierzania. Słabo. Zaskoczyło natomiast zabranie Eugene’a, który wygadał się, że stworzył nabój dla Rosity i będzie teraz pracował dla Negana. Ciekaw jestem jak zostanie rozwiązany problem przytłaczającej przewagi ognia Zbawców.
Bardzo podobała mi się końcówka, gdy Rick wreszcie przejrzał na oczy (który to już raz w tym serialu) i wraz ze swoimi zaufanymi ludźmi wpada do Alexandrii, by zobaczyć się z Maggi, uściskać z Darylem i podjąć decyzje, co do przyszłości.
Co dalej? Serial wraca 13 lutego i przedstawi nam nowe podejście Ricka. Ciche planowanie odwetu, jakieś sabotaże i koniec z kalaniem się przed Zbawcami. To mogłoby być 8 kapitalnych, pełnych akcji odcinków, ale nie wierzę, że twórcy tak szybko zamkną temat zbawców. Podobnie było w trzecim sezonie, gdzie przez debilny finał przeciągnięto Gubernatora na kolejne osiem słabych odcinków. Negan jest zbyt wielkim kozakiem, żeby scenarzyści z niego zrezygnowali. Chociaż może pójdą drogą komiksów? To mogłoby być ciekawe rozwiązanie. Zobaczymy.
-
FABUŁA - /10
0/10
-
RYSUNKI - /10
0/10
-
PRZYSTĘPNOŚĆ - /10
0/10
Warning: Illegal string offset 'Book' in /home/geeklife/domains/geeklife.pl/public_html/wp-content/plugins/wp-review-pro/includes/functions.php on line 2358