Drugi odcinek za nami. Jak wypada w porównaniu do gry i czy dalej zachwyca realizacją i rozmachem. Recenzja serialu The Last of Us Odcinek 2: Zarażeni. Tekst zawiera spoilery z drugiego epizodu.

Jak to się zaczęło

The Last of Us Odcinek 2 zaczynamy od materiału, którego próżno szukać w grze. Przenosimy się do Dżakarty 24 września 2003 roku, gdzie ekspertka mykologii zostaje wezwana przez wojsko, by zbadać przypadek przeniesienia się grzyba Ophiocordyceps na organizm ludzki. Jeśli przeoczyliście tę informację to spiszę z potwierdzeniem, że grzyb ten istnieje naprawdę i atakuje proste owady typu mrówki czy chrząszcze. Jak pamiętamy z wstępu pierwszego epizodu, grzyb do tej pory nie mógł przetrwać w temperaturze ludzkiego ciała, ale wyglada na to, że ewoluował. Gry nigdy nie pokazała w jaki sposób wszystko się rozpoczęło, więc to bardzo dobry ruch twórców serialu. Całość nabiera dodatkowego realizmu.

A tutaj krótki film National Geographic ukazujący działanie pasożyta Ophiocordyceps:

The Last of Us Odcinek 2

THE LAST OF US – recenzje odcinków

1. The Last of Us Odcinek 1
2. The Last of Us Odcinek 2
3. The Last of Us Odcinek 3
4. The Last of Us Odcinek 4
5. The Last of Us Odcinek 5
6. The Last of Us Odcinek 6
7. The Last of Us Odcinek 7
8. The Last of Us Odcinek 8
9. The Last of Us Odcinek 9

Po prologu przeskakujemy do momentu, gdy Joel, Tess i Ellie opuszczają strefę FEDRA. I dopiero w tym momencie możemy dowiedzieć się jak wyglada świat 20 lat po wybuchu zarazy. Trójka ma dotrzeć do bostońskiego ratusza, gdzie ma czekać grupa Świetlików. Odcinek praktycznie w całości ukazuje drogę naszych bohaterów do wybranego miejsca. I to tutaj po raz pierwszy zarówno Ellie, jak i widzowie mogą dowiedzieć się nieco więcej o zarażonych. A ci znacznie różnią się od klasycznych zombie.

Przede wszystkim grzyb atakuje tylko organizmy żywe. Martwy człowiek pozostaje martwy, nie wstaje z grobu, nie przemienia się po śmierci. Musi żyć, aby pełnić swoją rolę obrońcy grzyba. Ponadto zarażeni kontrolowani są czymś w rodzaju umysłu roju. I wreszcie – im dłużej chodzą po świecie, tym gorsze formy przyjmują. Już w drugim odcinku dane jest nam poznać Klikaczy – ślepych (przez grzyb rosnący na głowie) zarażonych, którzy korzystają z echolokacji i są niesamowicie brutalni.

Krótszy ale równie dobry

The Last of Us Odcinek 2 choć znacznie krótszy to wielokrotnie przyprawia o szybsze bicie serca. Scena, w której cała trójka ukrywa się i walczy ze wspomnianymi Klikaczami wypada fenomenalnie. Napięcie rodem z dobrego horroru, a do tego niesamowity wygląd zarażonych. Ich zachowanie,  ruchy i wydawane dźwięki zostały przeniesione jeden do jednego z gier. Nic w tym dziwnego, bowiem Klikaczy grają ci sami aktorzy, którzy brali udział w sesjach Motion Capture i podkładali głos do gier.

Znakomicie wygląda też relacja Joela z towarzyszkami. Nieustannie nieufny wobec Ellie zachowuje dystans i nie wchodzi w zbędne dyskusje. Gdy dowiaduje się, że dziewczyna została ugryziona trzy tygodnie temu podnosi broń i zastanawia się czy jej nie zabić „w razie czego”. Podobnie zachowuje się wobec Tess, gdy ta ujawnia, że została ugryziona kilka chwil wcześniej.  Choć Tess się jeszcze nie zaczęła przemieniać Joel automatycznie odskakuje i ani na moment nie skraca dystansu. A przecież to jego wieloletnia towarzyszka. Pokazuje to jaką drogę przeszedł Joel, jak zmienił się w ciągu tych 20 lat. Liczy się tylko przeżycie, nie ma miejscu na emocje i przywiązanie. Pedro Pascal gra to obłędnie.

Serial a gra

Podobnie jak w pierwszym odcinku porównam The Last of Us Odcinek 2 z odpowiadającym mu rozdziałem w grze. Nie ruszam rzeczy oczywistych. W grze co jakiś czas musimy powalczyć czy to z zarażonymi czy ludźmi.W serialu jest tego znacznie mniej, ale to naturalna kolej rzeczy. Gry rządzą się swoimi prawami, a seriale swoimi. Skupiam się na fabularnych różnicach.

Tym razem mamy dwie znaczące różnice, ale rozgrywają się one w finałowej scenie. Przede wszystkim w serialu nie zobaczymy zarodników. Jeśli graliście to zarodniki pojawiały się w miejscach, gdzie zarażeni przyrastali do ścian i spędzali tak kilka dobrych lat. Wszyscy oprócz Ellie musieli nosić maski gazowe. Grzyb Ophiocordyceps nie rozpyla tego typu zarodników, więc w serialu zostały zamienione na „wąski/rzęski/włoski” wychodzącymi z ciał zarażonych. Na załączonym na początku filmiku National Geographic możecie zobaczyć je na ciele mrówki.

Druga różnica to finałowy atak. W grze ratusz atakują żółnierze FEDRy i walce z nimi, poza kadrem, ginie Tess. W serialu jest to potężny atak zarażonych. I tym razem widzimy śmierć Tess, która detonuje zebraną przez Świetlików broń. Dużo bardziej spektakularna śmierć. W dalszym ciagu zmiany te nie mają większego znaczenia jeśli chodzi o wierność materiałom źródłowym. W efekcie Ellie i Joel są w tym samym miejscu, co w grze, a Tess niestety nie żyje.

The Last of Us Odcinek 2 – podsumowanie

Udało się utrzymać wysoki poziom premiery. The Last of Us Odcinek 2 tym razem dostarcza więcej akcji, dokłada trochę znanej z gier eksploracji i ciągle trzyma się fabuły gier. Zmiany są naprawdę niewielkie, co mnie niezmiernie cieszy. Jest dobrze, nawet bardzo!

Serial możecie oglądać w HBO Max

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz komentarz
Napisz swoje imię

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.