Bardzo czekałem na wielki finał serii Mission: Impossible. Gdy zapowiedziano, że siódmy i ósmy filmy z serii będą stanowiły jedną całość oczekiwałem rozmachu nie mniejszego niż trzecia i czwarta odsłona Avengers. Jestem już po seansie i zapraszam do zapoznania się z moimi wrażeniami. Recenzja filmu Mission: Impossible – The Final Reckoning.
Mission: Impossible – The Final Reckoning
Od wydarzeń z Mission: Impossible – Dead Reckoning minęło kilka miesięcy. Ethan Hunt jest w posiadaniu klucza do kodu źródłowego Istoty / Entity. Samoświadoma sztuczna inteligencja zdążyła opanować praktycznie cały świat, a teraz otwarcie zapowiada przejęcie i wystrzelenie całego światowego zasobu nuklearnego. Oznacza to zagładę świata. Hunt ma 72 godziny na znalezienie Gabriela (Esai Morales), znalezienie zatopionego okrętu podwodnego Sewastopol, a także rozgryzienie, jak przed nuklearną zagładą ma zamiar uchronić się Istota…
Co to za wstęp, panie Tomeczku?
Pierwszy akt film Mission: Impossible – The Final Reckoning to jakaś dziwna zbitka będąca zarówno przypomnieniem poprzedniego filmu, jak i migawkowym montażem the best of ze wszystkich części. Zostało to rozciągnięte na 30-35 minut i zupełnie nie wiadomo o co chodzi. Twórcy chcieli upchnąć tutaj bardzo dużo materiału, czego efektem jest totalny chaos. Nie pomaga montaż przeskakujący z miejsca na miejsce, z wątku do wątku, z bohatera na bohatera. Ponadto w całym tym bałaganie upchnięte ważny wątek Luthera przez co został on kompletnie zmarnowany.
Zastanawiam się, co się tutaj wydarzyło. Film jest bardzo długi, ponieważ trwa prawie 3 godziny (2:49h dokładnie). Wydaje mi się, że nakręcono dużo za dużo materiału, który przy montażu dałby produkcję trwającą 3,5-4h. Zamiast przepisać i za pomocą dokrętek przebudować wstęp zdecydowano się na wielkie cięcia, by maksymalnie skrócić format przy zachowaniu pierwotnego pomysłu. Trudno znaleźć inne logiczne wytłumaczenie.
Jaki koniec świata, wariacie?
Historia Mission: Impossible – The Final Reckoning, na dobrą sprawę, rozpoczyna się dopiero gdzieś o 35 minuty. Dopiero od tego momentu widać, że mamy do czynienia ze spójnym filmem, a nie teledyskiem dla fanów Toma Cruise’a. Dopiero tutaj fabuła rozstawia pionki na globalnej szachownicy i dopiero tutaj łapie odpowiedni rytm. Chociaż z tym rytmem aż tak bym się nie zapędzał. Czemu?
Mission: Impossible – The Final Reckoning to film niezwykle patetyczny. Niemal od samego początku przypomina się widzom i samemu Ethanowi, że za kilka chwil nastąpi koniec świata.
- „Ethan jeśli nie zdążysz, nastąpi koniec świata”
- „Jeśli nie dacie rady zgrać tego w czasie, nastąpi koniec świata”
- „Od powodzenia tej misji zależy los całego świata”
I tak w kółko i tak w kółko. Tak, od poprzedniego filmu, wiemy jak wysoka jest stawka. Tak, dobrze że o niej przypomnieliście w półgodzinnym wstępie. Nie musicie jednak ciągle tego podkreślać. Ethan ratował świat już wielokrotnie, więc wiadomo czego się spodziewać bez ciągłego uświadamiania widza. My oczekujemy przede wszystkim rozrywki, spektakularności i szczypty humoru. Ten, niestety gdzieś wyparował. Przez niemal trzy godziny pojawia się tak naprawdę jedna, szczerze zabawna sytuacja. I to w samej końcówce, podczas ostatniej sceny akcji, dosłownie 5 minut przed końcem. Nawet Benji, który zawsze bawił widownie, teraz stał się śmiertelnie poważny.
Czy w ogóle jest lepiej?
Ano jest! Mission: Impossible – The Final Reckoning powoli łapie wiatr w żagle. Historia zabiera nas na koło podbiegunowe, lotniskowce, łodzie podwodne z finałem w RPA. Gdy formuje się plan, a bohaterowie biorą się za jego realizację robi się bardzo ciekawie. Pierwsza z dwóch ikonicznych dla serii misji niemożliwych to ponad dwudziestominutowa podwodna sekwencja. Jest naprawdę spektakularna i kreatywna. Ethan walczy nie tylko z zimnem, potężnym ciśnieniem, ale też z… turlającym się z wolna po morskim dnie podwodnym okręcie atomowym. Na wielkim ekranie robi to piorunujące wrażenie.
Druga sekwencja z kategorii niemożliwych to powietrzna sekwencja z dwoma dwupłatowcami. To, ze Ethan potrafi przejąc samolot w locie już wiedzieliśmy, ale nie że potrafi przejąć… dwa. Tak, walka powietrzna to popis totalny Toma Cruise’a. Kamery bardzo ochoczo pokazują nam zbliżenia jego twarzy zmagającej się z wiatrem i pędem przez co nie mamy wątpliwości, kto wykonywał wszystkie kaskaderskie popisy. Scena naprawdę epicka i godna finału całej serii!
Dobrym pomysłem jest wykorzystanie wszystkich bohaterów w finale. Każda z postaci ma mniejszy, bądź większy wpływ na ostateczną rozgrywkę. Dokładają swoje cegiełki, a my czujemy, że IMF to zespół, a nie sam Ethan Hunt. Zdecydowany plusik.
Świetne mrugnięcia okiem
Mission: Impossible – The Final Reckoning robi świetną robotę odwołując się do całego dziedzictwa serii. Niekiedy są to jedynie malutkie easter eggi, ale znalazło się też miejsce na dużo ciekawsze nawiązania. Dla przykładu twórcy bardzo ciekawie powrócili do wątki Króliczej łapki z M:I 3. A już iście genialnym pomysłem było wyjawienie, co stało się z naukowcem, który wszedł do pokoju z superkomputerem z pierwszego filmu (słynna scena opuszczania się na linach). Piękna klamra dla całej serii.
Mission: Impossible – The Final Reckoning – podsumowanie
Przed podsumowaniem zapewne każdy zadaje sobie pytanie: czy to naprawdę koniec? Mission: Impossible – The Final Reckoning to oficjalnie zakończenie serii, ale jakoś nie wierzę, że za dwa-trzy lata Tom Cruise nie ogłosi kolejnej odsłony. I tego mu oraz nam wszystkim życzę. Najnowsza / ostatnia odsłona cierpi przez przekombinowaną fabułę, przez zbytnią powagę i rozwleczony wstęp. Jednak, gdy już wchodzi na odpowiedni bieg to dostarcza zapierających dech wrażeń, i epickich sekwencji, czyli tego, za co kochamy Toma Cruise’a!
MISSION: IMPOSSIBLE - THE FINAL RECKONING

Movie description: Tom Cruise powraca do jednej ze swoich popisowych ról, roli tajnego agenta Ethana Hunta, w filmie „Mission: Impossible The Final Reckoning”. Cruise od lat dostarcza widzom dokładnie tego, czego oczekują: humoru, akcji, wielu zaskoczeń oraz niesamowitych wyczynów kaskaderskich. Dzięki siedmiu częściom w ciągu 29 lat serii Mission: Impossible, postać Ethana Hunta zasłużyła na swoje miejsce jako jedna z najbardziej charakterystycznych kreacji Cruise'a.
Country: USA
Duration: 169 minut
Author: Erik Jendresen, Christopher McQuarrie
Director(s): Christopher McQuarrie
Actor(s): Tom Cruise, Hayley Atwell, Ving Rhames, Simon Pegg, Vanessa Kirby, Esai Morales, Pom Klementieff, Mariela Garriga, Henry Czerny, Holt McCallany, Janet McTeer, Nick Offerman, Hannah Waddingham, Angela Bassett, Shea Whigham, Greg Tarzan Davis, Charles Parnell, Frederick Schmidt ,
Genre: sensacyjny, szpiegowski
Podsumowanie
Przed podsumowaniem zapewne każdy zadaje sobie pytanie: czy to naprawdę koniec? Mission: Impossible – The Final Reckoning to oficjalnie zakończenie serii, ale jakoś nie wierzę, że za dwa-trzy lata Tom Cruise nie ogłosi kolejnej odsłony. I tego mu oraz nam wszystkim życzę. Najnowsza / ostatnia odsłona cierpi przez przekombinowaną fabułę, przez zbytnią powagę i rozwleczony wstęp. Jednak, gdy już wchodzi na odpowiedni bieg to dostarcza zapierających dech wrażeń, i epickich sekwencji, czyli tego, za co kochamy Toma Cruise’a!