Jestem dość świeżo po trzecim sezonie flagowego serialu HBO Gra o Tron. Ciągle zadaję sobie pytanie jak to jest, że serial ’o rozmawianiu’ potrafi tak wciągać i budzić tak wielkie emocje. Nie ukrywam, że fanem książek podpisanych George R.R. Martin zostałem w momencie, gdy dowiedziałem się, że powstaje serial na ich podstawie. Przeczytałem pierwszy dłuuugi tom aby się przygotować do premiery serialu i od razu zapragnąłem mieć kolejne. Teraz mogę czuć się w pewnym sensie ekspertem :)
Jak wypada szeroko komentowany sezon trzeci w oczach osoby, która przeczytała Nawałnicę Mieczy?
Jak wypada szeroko komentowany sezon trzeci w oczach osoby, która przeczytała Nawałnicę Mieczy?
Sezon drugi pełen był uproszczeń. Wycięto kilka postaci, istniejącym dodano nowe zadania (np. Shae) przez co można było go mocno krytykować. Mi osobiście jakoś mocno to nie przeszkadzało, bo wiem, że niektóre skróty i uproszczenia spowodowane były nie tyle chęcią zaoszczędzenia, co po prostu ukłonem dla widzów. Książki są gigantyczne, ilość wątków porażająca. Gdy oglądamy kolejny odcinek żona często pyta mnie: co to za facet, a ten jest kim dla tego, to ten nie zginął, a to on się odradza i tak dalej.
W sezonie trzecim wydaje się, że większość wątków jest żywcem przeniesiona z książki. A to moim zdaniem niszczy ten serial. Nie, nie dlatego, że są słabe, a dlatego, że Gra o Tron posiada zbyt dużo bohaterów pierwszoplanowych. Mamy tutaj Tyriona, Jona Snow, Aryę, Sansę, Deanerys, Brana, Roba i Catelyn którzy są od początku na czele stawki. Oprócz nich znaczenia nabrały postaci do tej pory bardzo poboczne, czyli Davos, Gendry, Jaime Lannister, Sandor 'Ogar’ Clagene, Sam Tarly czy zaskakująco Theon, którego nie powinno być jeszcze przez kawał czasu (ale pewnie trzeba było utrzymać kontrakt z aktorem). Każde z nich ma ważny dla przyszłości wątek i oglądanie staje się niekiedy bardzo ciężkie przez poszatkowanie scen odcinka, aby co najmniej połowa z wymienionej stawki miała swoje 5 minut (dosłownie niestety).
W sezonie trzecim wydaje się, że większość wątków jest żywcem przeniesiona z książki. A to moim zdaniem niszczy ten serial. Nie, nie dlatego, że są słabe, a dlatego, że Gra o Tron posiada zbyt dużo bohaterów pierwszoplanowych. Mamy tutaj Tyriona, Jona Snow, Aryę, Sansę, Deanerys, Brana, Roba i Catelyn którzy są od początku na czele stawki. Oprócz nich znaczenia nabrały postaci do tej pory bardzo poboczne, czyli Davos, Gendry, Jaime Lannister, Sandor 'Ogar’ Clagene, Sam Tarly czy zaskakująco Theon, którego nie powinno być jeszcze przez kawał czasu (ale pewnie trzeba było utrzymać kontrakt z aktorem). Każde z nich ma ważny dla przyszłości wątek i oglądanie staje się niekiedy bardzo ciężkie przez poszatkowanie scen odcinka, aby co najmniej połowa z wymienionej stawki miała swoje 5 minut (dosłownie niestety).
Poniższe zestawienie pochodzi z facebooka Grupy Hatak. Pokazuje idealnie ile czasu na ekranie otrzymały poszczególne postaci.
Bryluje Tyrion z 76 minutami na koncie. Przy 10 odcinkach trwających około 55 minut pojawiał się średnio 7 minut na odcinek. A tak ważna postać jak Deanerys dostała już niecałe 5 minut. Mance Ryder, wielki madafaka zza Muru w całym sezonie błysnął łącznie przez 8 minut, z czego pewnie 5 w pierwszym odcinku…
Śmieszne, ale materiału do przerobienia było tyle, że trzeba było iść na kompromisy.
Śmieszne, ale materiału do przerobienia było tyle, że trzeba było iść na kompromisy.
Wiele osób narzeka (np. mój kolega z pracy, z którym często wymieniamy się wrażeniami) na brak scen batalistycznych. Są dwa powody takiego stanu rzeczy. Po pierwsze tak jest taniej. Jeśli byłby to film kinowy to i nakłady byłyby większe i sceny batalistyczne zachęcałyby na zwiastunach. Po drugie i pewnie najważniejsze jest to, że George R.R. Martin także nie opisuje poszczególnych bitew. Znany z pierwszej ksiażki/sezonu zwycięski marsz Króla Północy był tylko wspominany na bibach po walce. I tak samo w serialu. Pojmanie Jaime’ego również. Z tego co pamiętam, a mogę się mylić w wydanych do tej pory pięciu tomach dostaliśmy dokładny opis tylko dwóch bitew, a jedną z nich zobaczyliśmy już na końcu drugiego sezonu serialu. Siła Gry o Tron nie tkwi w widowiskowości.
W takim razie w czym? W intrygach i co za tym idzie dialogach. Tyrion rozbraja swoimi scenami z ojcem czy Cersei. Hodor zdobywa cały odcinek jednym słowem. A wszystkich ich rozkłada na łopatki Lady Olenna – babcia Margaery Tyrell. To trzeba zobaczyć samemu! Niezależnie czy prowadzi rozmowę z Varysem, Tryionem czy Tywinem kasuje ich jeden po drugim.
Wszystko już chyba zostało powiedziane o słynnych Krawych Godach, więc nie będę zabierał głosu na ten temat. Powiem tylko, że chyba był to najlepszy odcinek w dziejach serialu!
Mimo narzekania sezon trzeci jak najbardziej na plus. Gra o Tron ma w sobie coś co nie pozwala o niej zapomnieć. Wyczekiwanie na kolejne odcinki jest bardzo męczące, a historia jak najbardziej satysfakcjonująca. Niezwykłym plusem jest to, że tak naprawdę nikt nie jest tutaj bezpieczny i na dobrą sprawę, nie wiadomo czy z tydzień nasza ulubiona postać będzie jeszcze członkiem obsady czy tylko wspomnieniem innych bohaterów. Oglądać!
-
FABUŁA - /10
0/10
-
RYSUNKI - /10
0/10
-
PRZYSTĘPNOŚĆ - /10
0/10
Warning: Illegal string offset 'Book' in /home/geeklife/domains/geeklife.pl/public_html/wp-content/plugins/wp-review-pro/includes/functions.php on line 2358