Moon Knight to od wielu lat najbardziej tajemnicza i nieobliczalna postać uniwersum Marvela. Wyznacznikiem jakości jest dla mnie genialny run Jeffa Lemire, który zachwycił wyjątkowo przedstawioną wycieczką wgłąb umysłu Marca Spectora (i innych lokatorów tegoż). Dziś mam dla was recenzję pierwszego tomu zupełnie nowej serii, należącej do Marvel Fresh. Recenzja komiksu Moon Knight. Tom 1.
W albumie znajdziemy zeszyty opublikowane w serii Moon Knight” (2021) #1–12 i „Devil’s Reign: Moon Knight” (2022) #1. Scenariusz napisał Jed MacKay. Nad rysunkami pracowali Alessandro Cappuccio (#1-6, #8-12), Federico Sabbatini (#7, Devil’s Reign). W oryginale zeszyty ukazały się w dwóch tomach – Moon Knight vol.1: The Midnight Mission oraz Moon Knight vol. 2: Too Taugh to Die.
Moon Knight. Tom 1
Seria:
Moon Knight. Tom 1
Moon Knight. Tom 2 (wkrótce)
Po przebudzeniu Khonshu (w Avengers. Tom 7: Era Khonshu) Marc Spector trafił na cenzurowane. Obecnie znajduje się na „warunkowym” pod czujną obserwacją Avengers. Spector szukając sposobu na odkupienie win zakłada w Nowym Jorku Misję Midnight. To tutaj mogą zgłosić się nowojorczycy, którzy doświadczyli przerażających, często niewytłumaczalnych wydarzeń. Moon Knight rozprawi się z wampirami, seryjnymi mordercami, czy nawiedzonymi budynkami. W międzyczasie okazuje się, że Spector nie jest jedyną Pięścią Khonshu. Podobny tytuł dzierży bowiem człowiek, który znacznie poważniej podchodzi do swoich obowiązków wobec potężnego boga i bardzo chciałby sprowadzić Marca „na właściwą drogę”.
Raz sierpem raz… półksiężycem
Moon Knight. Tom 1 składa się z dwóch albumów, jednak oba przedstawiają jedną historię. Co prawda otwierają inne wątki, ale lektura sprawia wrażenie jednej całości, opowieści dodającej kolejne elementy wraz z rozwojem wydarzeń. Wszystko kręci się wokół Misji Midnight. Pan Knight pełni tu rolę kapłana słuchającego narzekań swoich zwolenników (żeby nie nazywać ich wyznawcami) i podejmującego rzeczywiste działania żeby im pomóc. W efekcie początek sprawia wrażenie, że komiks będzie utrzymany w tonie potwór tygodnia, gdzie każdy rozdział przynosi inną sprawę do rozwiązania.
I tak po części jest. Jednak scenarzysta dość szybko nakreśla znacznie większą intrygę, która z czasem nabiera tempa. Wychodzi to bardzo naturalnie. Tym bardziej, że pozornie odrębne pomniejsze wydarzenia w pewnym momencie nabierają znaczenia i zgrabnie łączą się z wątkiem głównym.
Nowe twarze i nowe pomysły
Recenzja serialu Moon Knight
Historia Moon Knight. Tom 1 przeplata brutalną akcję ze spokojnymi sesjami terapeutycznymi. Specotr w ramach swojej „rekonwalescencji” został nieco przymuszony do odbywania sesji, których wynik przesądzi o tym, że stanowi on zagrożenie dla Avengers czy już nie. Sesje te to kolejny, świetny aspekt tego komiksu. Pełne odniesień do przeszłości postaci, próba zrozumienia jego działań i jednocześnie okazja do autorefleksji dla Marca. Swoista podróż wgłąb siebie. Naprawdę dobrze się to czyta!
Nie można zapomnieć też o bardzo ciekawych, nowych postaciach. Przede wszystkim nowa pracownica Misji Midnight – Reese. Dziewczyna została zamieniona w wampira przez nowojorski kult i omal nie została zabita przez Moon Knighta. Ostatecznie została recepcjonistką Misji, gdzie pomaga z klientami i… walczy z nadchodzącym pragnieniem krwi.
Drugą i szalenie ważną postacią jest Yeyha Badr – druga Pięść Khonshu działający jako Hunter’s Moon oraz Doktor Moon. W komiksie Moon Knight. Tom 1 obserwujemy jego przemianę z gorliwego wyznawcy Khonshu w osobą znacznie częściej kierującą się empatią. W odróżnieniu do Marca Badr posiada moce leczenia oraz tzw. Dar Chorusa – wspomnienia wszystkich byłych Moon Knightów i ich umiejętności.
Diabelskie rządy
W albumie znalazł się zeszyt Devil’s Reign: Moon Knight #1 będący tie-inem do recenzowanego ostatnio eventu Diabelskie rządy. W wydarzeniu pojawił się Moon Knight, ale był tam praktycznie tłem dla wydarzeń. Można powiedzieć, że posłużył jako zagęszczenie drugiego planu dla wydarzeń w więzieniu, w którym Fisk osadził złapanych nowojorskich bohaterów.
Jed MacKay bardzo umiejętnie obrócił tę sytuację na swoją korzyść. Pod nieobecność Moon Knighta jego misję prowadzi Doktor Knight, natomiast Marc Spector ma w więzieniu coś do załatwienia. Poza ucieczką, rzecz jasna. Jest to krótka, ale bardzo fajna historia ze znakomitym twistem na końcu. Doceniam to, jak MacKay wybrnął z tej sytuacji.
Moon Knight. Tom 1 – podsumowanie
Jed MacKay udźwignął tę arcytrudną do pisania postać. Moon Knight. Tom 1 dobrze chwyta esencję tytułowej postaci jednocześnie dając jej zupełnie nowe możliwości. Nowi bohaterowie świetnie odnajdują się w pokręconym świecie Marca Spectora, a rozwinięcie idei Pięści Khonshu okazuje się strzałem w dziesiątkę. W skrócie – bardzo udane otwarcie serii!
Egzemplarz do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Egmont
MOON KNIGHT. TOM 1

Book Description: Brutalna psychologiczna opowieść o bohaterze, który działa po swojemu – bez kompromisów i fałszywego uśmiechu, za to z surową sprawiedliwością. Marc Spector, cierpiący na zaburzenia psychiczne superbohater znany jako Moon Knight, zakłada Misję Midnight. Znajdzie tam pomoc każdy, kto ma dziwne i przerażające problemy. A tych w Nowym Jorku nigdy nie brakuje! Wampiry? Są. Seryjni mordercy? Oczywiście. Żywe kamienice, które pożerają ludzi? Czemu nie! Marc, jak przystało na szaleńca, spróbuje ogarnąć ten chaos, i to zgodnie z wolą swojego patrona – egipskiego boga księżyca Khonshu. Ale czy na pewno jest jego jedynym wybrańcem? Czego chcą od niego dawna przyjaciółka i nowy arcywróg? I czy podczas diabelskich rządów Wilsona Fiska Marc wyjdzie cało z więzienia pełnego przestępców, których sam do niego wpakował?
Book Author: Jed MacKay
Publisher - Orgnization: Story House Egmont
Publisher Logo:
Date published: 30 July 2025
Illustrator: Federico Sabbatini, Alessandro Cappuccio
ISBN: 9788328175341
Number Of Pages: 312
Podsumowanie
Jed MacKay udźwignął tę arcytrudną do pisania postać. Moon Knight. Tom 1 dobrze chwyta esencję tytułowej postaci jednocześnie dając jej zupełnie nowe możliwości. Nowi bohaterowie świetnie odnajdują się w pokręconym świecie Marca Spectora, a rozwinięcie idei Pięści Khonshu okazuje się strzałem w dziesiątkę. W skrócie – bardzo udane otwarcie serii!