W zeszłym roku przypominałem sobie kultowe już komiksy z Batmanem, a potem zająłem się Marvelem. Przyszedł czas, by wrócić do śledzenia bardziej aktualnych losów Mrocznego Rycerza, które po niezbyt porywającym początku serii Detective Comics zaczęły nabierać rumieńców. Czy napisany przez Francisa Manapula tom 6. zatytułowany Ikar to pozycja godna ikonicznej postaci DC? Sprawdźcie moją recenzję.
Ikar przedstawia zagadkę morderstwa Eleny Aguili. Przyjaciółka Bruce’a Wayne’a umiera na progu miliardera niedługo po podpisaniu umowy o współpracę pomiędzy filantropami. Siłą rzeczy Wayne staje się podejrzanym, a szczególnie zainteresowany udowodnieniem mu winy jest detektyw Harvey Bullock. Jak to wszystko wpisuje się wprowadzanie na rynek nowego narkotyku o nazwie Ikar i jaką rolę odgrywała Elena Aguila? O tym dowiecie się z kart komiksu.
Francis Manapul zrezygnował z emanowania tysiącami wymyślnych bat-gadżetów, które nierzadko dominowały nad opowiadaną historią. Ikar to śledztwo z krwi i kości polegające na sprawdzaniu poszlak i przesłuchiwaniu świadków. Scenarzyści dali odpocząć śmiesznie ubranym wrogom Batmana i w rolę czarnych charakterów wcielili się mafiosi Gotham. Sprawa toczy się bardzo fajnym tempem i dużo częściej przypomina mroczny kryminał niż opowieść o komiksowym superbohaterze. Pojawia się co prawda Sumo, wyglądający jak… zawodnik sumo, ale jego obecność to bardziej smaczek niż rzeczywiste zagrożenie dla Batmana. Podobnie, jedynie lekko zaakcentowana jest obecność Kałamarnicy, mafiosy, który swoich wrogów rzuca na pożarcie gigantycznej kałamarnicy.
Kapitalną postacią okazuje się detektyw Harvey Bullock. Ten gburowaty, mocno uprzedzony, facet jest zdecydowanym przeciwieństwem Gordona (aktualnie siedzi w Blackgate) i ma szanse błysnąć w przyszłości. Smaczku postaci dodaje jego pogardliwy stosunek do Bruce’a Wayne’a i mocno akcentowana niechęć do Batmana. Mam nadzieję, że Bullock zostanie z serią na dłużej, bo po postać z wielkim potencjałem.
Ostatni zeszyt zawarty w tomie to historia człowieka, który stanie się Calendar Manem. Jego geneza przeplata się z losami Eleny Aguili, ale nie jest to wątek, o którym będę dłużej pamiętał. Ot ciekawostka na temat jednego z dziwniejszych przeciwników Batmana.
Kreska Francisa Manapula i kolory nałożone przez Briana Buccellato są rewelacyjne! Genialnie prezentuje się ogień, rewelacyjnie zaprezentowano działanie Ikara, a wielkie kadry zatrzymują wzrok na dłuższy czas. Równie dobrze prezentują się kadry konfrontacji, które nie rażą chaosem i nie każą domyślać się przebiegu zdarzeń.
Fabuła Ikara nie zaskakuje, nie wyrywa z butów, nie pozostawia otwartej szczęki, ale jest tym, czego Mrocznemu Rycerzowi brakowało – prostą opowieścią ukazującą zepsute do granic możliwości Gotham i samego Batmana jako pozorny lek na całe zło. Liczę na to, że kolejne tomy utrzymają, a nawet podwyższą aktualny poziom, bo to właśnie Batman jakiego chce się czytać
-
FABUŁA - /10
0/10
-
RYSUNKI - /10
0/10
-
PRZYSTĘPNOŚĆ - /10
0/10
Warning: Illegal string offset 'Book' in /home/geeklife/domains/geeklife.pl/public_html/wp-content/plugins/wp-review-pro/includes/functions.php on line 2358