Odrodzenie to inicjatywa mająca na celu odświeżenie i uporządkowanie zakręconego komiksowego Uniwersum DC. Inicjatywa została oficjalnie zapoczątkowana liczącym 80 stron komiksem Odrodzenie w maju 2016 (polska premiera w sierpniu tego roku). Od czerwca zeszłego roku znane serie DC pojawiają pod szyldem Rebirth (Odrodzenie) i próbują przyciągnąć nowych czytelników. Zanim jednak seria ruszyła z kopyta DC przygotowało kilka komiksów zrzeszonych pod szyldem Droga do Odrodzenia, które mają za zadanie wprowadzić nas w mocno odświeżone uniwersum. Takim właśnie komiksem jest Superman – Lois i Clark, którego recenzję za chwilę przeczytacie. Zapraszam.
Na początek kilka słów wyjaśnienia. Połapanie się w wydarzeniach DC i jednoczesne czytanie nowych eventów Marvela może pozostawić w mózgu konkretną sieczkę. Na szczęście za sprawą Odrodzenia, DC wiele rzeczy upraszcza, a odwołania do przeszłości stara się ograniczyć do minimum. Komiks Superman – Lois i Clark idzie jeszcze dalej i przedstawia nam historię, którą może czytać każdy, bez specjalnej znajomości komiksowej przeszłości Człowieka ze Stali. Jak Clark Kent wraz z żoną Lois Lane i synkiem Jonathanem znaleźli się na Ziemi, której bezpieczeństwa strzegą młodsi i nieco inni superbohaterowie, a przede wszystkim inny Superman i inny Clark Kent? To bardzo ładnie i spójnie wyjaśnia Tomasz Sidorkiewicz w przedmowie komiksu. I tam was właśnie odsyłam.
Clark, jego żona Lois i syn Jonathan próbują odnaleźć się w nowej dla nich rzeczywistości. Zostali przy swoich imionach, ale przyjęli nazwisko White i osiedlili się na farmie w Kalifornii. By zarobić na życie Lois pod pseudonimem Autor X pisze książki będące bardzo szczegółowymi śledztwami dziennikarskimi. Mając wiedzę ze swojego świata, potrafi demaskować tajne organizacje, o których nikt do tej pory nie słyszał i tym samym trafić na celownik najgroźniejszych przestępców. Clark z drugiej strony podejmuje się prostych prac i próbuje unikać miejsc, gdzie ktoś mógłby go rozpoznać. Stare nawyki jednak dają o sobie znać i mimo, że Ziemia na swoich obrońców, anonimowo stara się pomagać ludziom. Odziany w czarny strój ratuje ludzi w potrzebie i dba o to, by nikt nie zauważył interwencji z zewnątrz.
Superbohaterowie z tego świata są sporo młodsi od przyjaciół Clarka i ewidentnie brakuje im doświadczenia jakim imponowali Batman, Flash i Wonder Woman znani Supermanowi. Clark uważa, że mimo zagrożenia wyjawienia swojej obecności musi im pomóc radzić sobie z potężnymi wrogami. Co i rusz sprawdza Lexa Luthora, obserwuje z bezpiecznej odległości ich zmagania z Darkseidem, a nawet rozważa wtajemniczenie Batmana. Dużo lepszym rozwiązaniem okazuje się rozwiązywanie problemów zanim te w ogóle powstaną. Mając wiedzę zgromadzoną przez wiele lat swojej działalności Superman próbuje zapobiec narodzinom nowych, potężnych przeciwników, których ten świat jeszcze nie poznał. I właśnie ten wątek najbardziej przypadł mi do gustu. Superman śledzący poczynania osób, które za jakiś czas mogą okazać się potężnymi adwersarzami to świetny pomysł, a do tego całkiem fajnie napisany. Pojawia się Hank Henshaw, którego prom Excalibur właśnie wraca z wieloletniej misji badania Jowisza. Superman wie jak potężny może stać się Henshaw, więc pilnuje dnia powrotu wahadłowca i planuje przejęcie kosmonauty zanim ten zdobędzie swoje moce. Jak wiemy Superman nie zabija swoich wrogów, więc zbudował nową lodową fortecę, którą przerobił na więzienie dla różnego rodzaju przeciwników.
Zaskakująco dużą rolę w opowieści odgrywa Lois pracująca nad kolejną książką i opiekująca się synem Jonathanem. Lois postanowiła zdemaskować Intergang, niesamowicie groźną organizację przestępczą. Informacje i planowanej książce dochodzą do mafii, która nie cofa się przed niczym, by namierzyć i zlikwidować tajemniczego Autora X. Lois nie jest tutaj fillerem, a pełnoprawną bohaterką, która dźwiga na swoich barkach co najmniej połowę z 8 zeszytów składających się na komiks. Nie zapominajmy też o małym Jonathanie. Syn Supermana zaczyna właśnie szkołę i do tej pory nie przejawiał żadnych umiejętności. Chłopak jest za to piekielnie inteligentny i wie o wiele więcej niż wydaje się próbującym chronić go rodzicom. Jonathan przy tym nie jest „tym irytującym” dzieciakiem, jakiego znamy z tysięcy filmów, seriali i książek, a solidnym, dorzucającym do opowieści coś od siebie, bohaterem.
Droga do Odrodzenia: Superman – Lois i Clark to najlepsza opowieść o Człowieku ze Stali jaką czytałem w ciągu ostatnich kilku lat. Bardzo duży powiew świeżości pokazujący herosa jako osobę, która swoje wartości i przekonania musi skonfrontować z koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa własnej rodzinie. Bardzo dobry komiks, bardzo dobra kreska i bardzo dobra zapowiedź Odrodzenia!
Egzemplarz do recenzji dostarczyło wydawnictwo Egmont