H.P. Lovercraft to autor równie fascynujący, co przerażający. Twórca mitologii Cthulhu na zawsze zapisał się w popkulturze dzięki niezliczonym dziełom (filmy, gry komputerowe, planszowe, fabularne), które garściami czerpią z jego twórczości. Z twórczością Lovercrafta postanowił zmierzyć się również Alan Moore efektem czego jest dzisiejsza recenzja komiksu Neonomicon.
Legenda komiksu
Alan Moore to postać, którą powinien znać każdy fan komiksów. To spod jego ręki wyszły kultowe już Strażnicy (Watchmen), V jak Vendetta, Saga o Potworze z Bagien, Zabójczy Żart oraz Liga Niezwykłych Dżentelmenów. Komiksy te nie tylko zyskały wielki rozgłos i popularność, ale też na nowo definiowały świat komiksów. Jego podejście do Lovercrafta była na moim celowniku od całkiem długiego czasu. W końcu Wydawnictwo Egmont podjęło decyzję o polskim wydaniu i tym samym w jednym albumie otrzymujemy dwa zeszyty Courtyard oraz cztery zeszyty Neonomicon.
„Mulder i Scully”
Courtyard przedstawia historię Aldo Saxa, agenta FBI działającego pod przykrywką. Mieszkający w obskurnej kamienicy w Red Hook Sax szuka powiązań pomiędzy piętnastoma bestialskimi morderstwami. Mordów dokonali różni, zupełnie ze sobą niezwiązani sprawcy, ale we wszystkich przypadkach modus operandi był bardzo zbliżony. Specjalizujący się w odnajdywaniu związków tam, gdzie nie powinno ich być, Sax podąża tropem do klubu Zothique, gdzie urzęduje podejrzany Johnny Carcosa. Neonomicon rozgrywa się kilka lat później. Co stało się z Aldo Saxem dowiecie się czytając pierwsze dwa zeszyty. Powiem tylko, że głównymi bohaterami Neonomiconu jest dwójka agentów – Merril Brears i Gordon Lamper, którzy podążają za odkryciami Saxa.
Lovercraft wiecznie żywy
Neonomicon nie jest kolejną inkarnacją Cthulhu, gdyż w komiksie Alana mitologia Lovercrafta jest częścią popkultury. Do tej pory jego historie uznawano za pokręcone wymysły specyficznego autora. Fabuła próbuje odpowiedzieć na pytanie czy możliwym jest, aby Lovercraft swoją twórczość oparł na prawdziwych odkryciach. Odkryciach wskutek, których jego życie się załamało i potoczyło mało zrozumiałym torem. Komiks wpisuje się również w popularne niegdyś wierzenie, że Necronomicon to prawdziwa księga towarzysząca światu od ponad 1000 lat. I to nawet, gdy w korespondencji z fanami Lovercraft stanowczo twierdził, że Necronomicon to w stu procentach jego dzieło, ci… nie uwierzyli mu. Legenda księgi czarnej magii zaczęła żyć własnym życiem, co stanowi idealny punkt wyjścia do komiksu Moore’a.
Badający przypadki rytualnych mordów agenci opierają swoje śledztwo na niezliczonych pracach traktujących o pomysłach Lovercrafta, dzięki czemu komiksowa historia nabiera rumieńców i mocno przykuwa zainteresowanie. Czy to mrzonki, czy to czego świadkami są bohaterowie to twory ich umysłów, czy autentyczne doświadczenia. Naprawdę rewelacja.
Tylko dla dorosłych
Z uwagi na potężną dawkę dziwactwo muszę wspomnieć, że scenariusz Alana Moore’a oraz rysunki Jacena Burrowsa są przeznaczone dla dorosłych czytelników. To nie jest komiks dla nastolatków zagrywających się w GTA. W dialogach roi się od soczystych przekleństw, całych wulgarnych wiązanek. W dodatku obok bardzo sugestywnej i obrazowej przemocy jeden z zeszytów to bardzo mocna pornografia. Sekwencja brutalnego zbiorowego gwałtu jest naprawdę przerażająca. Tak więc czujcie się ostrzeżeni. Bez wątpienia informacja, że to komiks tylko dla dorosłych nie znalazła się tutaj przypadkiem.
Neonomicon fascynuje, elektryzuje, szokuje i przeraża. W mojej opinii Alan Moore dostarczył komiks, obok którego fani Lovercrafta nie mogą przejść obojętnie. To bardzo mroczna historia o zagmatwanej, ale doskonale rozplanowanej fabule. Po tym doświadczeniu poczułem głód i od razu sięgnąłem po Zew Cthulhu. Ostatecznie pewnie postąpicie tak samo.
Egzemplarz do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Egmont