Deadpool Czerń Biel i Krew

Seria Czerń, Biel i Krew nabiera tempa. W Polsce to już trzeci wydany album, a na rynku amerykańskim pojawiły się kolejne miniserie. Tym razem Mucha Comics dostarcza Najemnika z Nawijką, na którego bardzo, ale to bardzo czekałem. Recenzja komiksu Deadpool: Czerń, Biel i Krew.

Seria Czerń, Biel i Krew

Wolverine: Czerń, Biel i Krew
Carange: Czerń, Biel i Krew
Deadpool: Czerń, Biel i Krew
Elektra: Black, White & Blood
Moon Knight: Black, White & Blood

Kilka słów wyjaśnienia. Seria Czerń, Biel i Krew to antologia krótkich historii o danym bohaterze Marvela napisanych przez różnych scenarzystów i narysowanych przez różnych ilustratorów. Fabularnie nie ma tutaj żadnego wątku przewodniego, scenarzyści otrzymali pełną dowolność w kreowaniu historii. Poszczególne historie łączy tylko jedno – tytułowe czerń, biel i krew. Czarno białe kadry kontrastują z krwistą czerwienią dodawaną zgodnie z wizją twórców. I to tyle, zaczynamy.

Cztery zeszyty, dwanaście opowieści

Na album Deadpool: Czerń, Biel i Krew składają się zeszyty #1-4 miniserii Deadpool: Black, White & Blood. 4 zeszyty mieszczą łącznie 12 historii, co daje nam około 10 stron na jeden wątek. Wśród scenarzystów znaleźli się: Tom Taylor, Ed Brisson, James Stokoe, David Lapham, Karla Pacheco, Daniel Warren Johnson, Jay Baruchel, Frank Tieri, Stan Sakai, Christopher Yost, Sanshiro Kasama, Michael Allred. Rysunki i tusz nałożyli: Phil Noto, Whilce Portacio, Rachelle Rosenberg, Maria Lapham, Pete Woods, Leonard Kirk, Paco Medina, Federico Blee, Takashi Okazaki, Martin Coccolo, Mattia Iacono, Hikaru Uesugi, Laura Allred.

Historie wybrane

Deadpool: Czerń, Biel i Krew otwiera Tom Taylor opowieścią zatytułowaną Całe czerwone. I… nie popisuje się. Historia jest prosta i wydaje się kalką jednego z zeszytów komiksu All-New Wolverine Tom 6: Staruszka Laura, który napisał. Nic ciekawego. W następnej historii Ed Brisson zabiera Wade’a na poszukiwanie kasety z badziewnym filmem z lat 80. I już jest lepiej. Urodzony w Uszorsusr (spróbujcie to wymówić szybko) to już Deadpool na jakiego czekałem. Nowe państwo-miasto-gród gdzieś w Kanadzie, absurdalny humor. W Purpurowym szale Deadpool zmuszony jest pomóc Killgrave’owi uciekającemu przed Daredevilem.

Te lepsze

Wystrzałowa Impreza autorstwa Karla Pacheco to tak naprawdę pierwsze „łał” w tym albumie. Deadpool współpracujący z Gambitem to właśnie to czego potrzebowaliśmy. Jest zabawnie, jest wystrzałowo i krwiście. Pula Śmierci Daniela Warrena Johnsona podbija stawkę jeszcze wyżej. Śledzimy tutaj losy scenarzysty, który musi… wymyślić fabułę do komiksu z Deadpoolem, ale cierpi na twórczą blokadę. Historię poprowadzić pomaga mu sam Deadpool. Dołożyłbym do tego jeszcze Wisienkę, gdzie Wade mierzy się z… dinusiem z płatków śniadaniowych

 A konkurs wygrywa…

Zakład napisany przez Franka Tieri to zdecydowanie najlepsza historia Deadpool: Czerń, Biel i Krew. Deadpool i Bullseye prześcigają się w najeżonej pułapkami kryjówce złola. Nagrodą jest… wpakowanie kulki bossowi i zgarnięcie nagrody. I to jest po prostu znakomite! Ninja, zombie, rekiny z laserami, rzucające kupą małpy i tak dalej. Do tego ciągłe przekomarzanki dwóch pacanów i okazyjne łamanie czwartej ściany. Frank Tieri naprawdę zrozumiał o co chodzi w tym komiksie.

I małe rozczarowanko

Zaskakująco twórcy Deadpool: Czerń, Biel i Krew nie wykorzystali potencjału myśli przewodniej komiksu. Komiks jest bardzo ugładzony, znacznie bardziej niż wydany w tej samej tematyce Wolverine i Carnage. Na dobrą sprawę tytułowej krwi jest bardzo mało, a kolor czerwony wykorzystywany jest w zupełnie innych celach. I nie chodzi już o samą brutalność i rozbryzgujące się wnętrzności. W niektórych historiach czerwony zamiast być efektownym dodatkiem dominuje na czernią i bielą. Tym samym miejscami komiks wygląda jakby został wyprany z kolorów, a przecież ma być popisem artystycznym. Troszkę nie wyszło.

Deadpool: Czerń, Biel i Krew – podsumowanie

Szczerze powiem, że oczekiwałem czegoś lepszego. Deadpool: Czerń, Biel i Krew nie wywołuje spodziewanych emocji, a miejscami wygląda na robotę „na odczepnego”. Zabrakło mi polotu, luzu i fantazji scenarzystów, którą mieliśmy w Carnage… Znalazło się kilka perełek, ale to zbyt mało biorąc pod uwagę, że mówimy od Deadpoolu, przy którym można odpiąć wrotki i szaleć do woli.

Komiks pochodzi z prywatnej kolekcji. Wydany przez Wydawnictwo Mucha

  • FABUŁA - /10
    0/10
  • RYSUNKI - /10
    0/10
  • PRZYSTĘPNOŚĆ - /10
    0/10

Warning: Illegal string offset 'Book' in /home/geeklife/domains/geeklife.pl/public_html/wp-content/plugins/wp-review-pro/includes/functions.php on line 2358

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz komentarz
Napisz swoje imię

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.