Mike Lowrey i Marcus Burnett wracają w czwartej odsłonie liczącej już prawie 30 lat serii. Serii, której nie da się oglądać bez uśmiechu na twarzy. W co tym razem wpakowali się niegrzeczni gliniarze? Recenzja filmu Bad Boys: Ride or Die.
Bad Boys: Ride or Die
Miami obiega sensacyjna wiadomość – zastrzelony niedawno Kapitan Howard (Bad Boys for Life) przez ponad 20 lat współpracował z kartelami narkotykowymi. Kartelami, z którymi od dziesięcioleci walczy policja Miami. Mike i Marcus nie wierzą w te rewelacje i postanawiają udowodnić, że kapitan został pośmiertnie wrobiony przez ludzi. Tym samym bohaterowie zwracają na siebie uwagę ludzi stojących za całą intrygą. Mike i Marcus rozpoczynają walkę nie tylko o sprawiedliwość, ale również o życie swoich bliskich.
Fabuła? No jakaś jest
Bad Boys: Ride or Die stawia jasny podział. Przede wszystkim akcja i zabawa, a na drugim i trzecim planie fabuła i rodzinne sprawy dwójki bohaterów. Jak zapewne pamiętacie w trzeciej odsłonie Mike został trzykrotnie postrzelony i cudem przeżył. Tym razem Lowrey trzyma się doskonale. Ba, wziął nawet ślub! Jedynym prywatnym zmartwieniem Mike’a jest naprawienie relacji z synem. No „jedynym” bo Armando to przecież wielokrotny zabójca i człowiek odpowiedzialny za śmierć kapitana Howarda. Dla odmiany to Marcus przechodzi ciężkie chwile, gdy niemal umiera po zawale. Po śmierci klinicznej wraca z dużo większym optymizmem i radosnym podejściem do życia. I to w zasadzie tyle jeśli chodzi o rozwój postaci. Nie za mało, nie za dużo, w zupełności wystarczająco jeśli chodzi o ten gatunek.
Podobnie wygląda sprawa z fabułą tej odsłony. Jest dobrze zorganizowany złol, ma wielu brutalnych ludzi i jakąś tam motywację. Dla widza najważniejsze jest to, że Mike i Marcus mają motywację, by go wytropić i widowiskowo się z nim rozprawić. W produkcjach nastawionych na akcję i czystą rozrywkę to jak najbardziej wystarcza.
Akcja? O tak!
Sceny akcji po raz kolejny nie zawodzą. Odpowiedzialni za reżyserię Adil El Arbi i Bilall Fallah znów udowadniają, że pod tym względem są w ścisłej czołówce Hollywood. Czego tu nie ma. Pościgi, walka w spadającym śmigłowcu transportowym, jazda płonącym busem, strzelaniny na ulicach, w klubie, walka z aligatorami. Znalazło się nawet miejsce na scenę zaczerpniętą z gier FPS z kamerą umiejscowioną na wysokości broni. Rewelacyjna sprawa!
Wisienką na torcie jest Reggie. Chłopak, który zaliczył 30 sekundowy debiut w Bad Boys II powrócił jako easter egg w Bad Boys for Life, a teraz dostał scenę rodem z Johna Wicka. Strzelanina w atakowanym domu jest cudownie krwawa, okropnie widowiskowa i szalenie sycąca. Liczę, że to nie ostatni popis Reggie’ego w ramach tej serii.
Szybcy i Wściekli?
Bad Boys: Ride or Die konstrukcją co raz mocniej zaczyna przypominać serię Szybcy i Wściekli. Poprzednia odsłona wprowadziła kilka nowych postaci, które teraz należą już do rodziny. Rita, Dorn, Kelly należą już do zaufanych ludzi, a stronę zmienia też Armando. W przyszłości ekipę zasili zapewne również Judy (Kim Wrexler z Better Call Saul), która jest córką Howarda. Wypisz wymaluj sytuacja Hobbsa i Shawa z F&F. Czy to źle? Absolutnie nie! Wprowadzone postaci są na tyle ciekawe, że montowanie ekipy na kolejne akcje ogląda się z wielką przyjemnością.
Humor? Nooo…
Jeśli miałbym się do czegoś w Bad Boys: Ride or Die przyczepić to byłby to humor. Jest sporo naprawdę dobrych żartów. Bywa wulgarnie, bywa komicznie, bywa krindżowo. Wielokrotnie można uśmiechnąć się pod nosem, a nawet parsknąć głośnym śmiechem. Również humor sytuacyjny przywodzi na myśl poprzednie odsłony. Zdarzają się jednak momenty z bardzo słabymi dialogami, które próbują być na siłę zabawne. Dotyczy to głównie kłótni Mike’a i Marcusa. Sporo tekstów jest kompletnie przestrzelonych. Tak bardzo, że zacząłem się zastanawiać kto pisał te kwestie. Przy kolejnej odsłonie (a wyniki pokazują, że to raczej pewne) Sony musi zastanowić się nad osobą piszącą dialogi.
Bad Boys: Ride or Die – podsumowanie
Will Smith i Martin Lawrence stanowią dziś niedościgniony duet gatunku buddy movie. Chemia między aktorami jest wyczuwalna równie mocno, co w poprzednich filmach. Bad Boys: Ride or Die to samoświadoma, bardzo widowiskowa produkcja, która wie że ma bawić widza. I to właśnie robi. Można przeczepić się do nierównego humoru, ale cała reszta nadrabia z nawiązką. No i jest Reggie!
BAD BOYS: RIDE OR DIE
Movie description: W nowym filmie Mike Lowrey i Marcus Burnett znajdują się w najtrudniejszej sytuacji, w jakiej kiedykolwiek się znaleźli: kiedy na jaw wychodzą fakty wskazujące na to, że zmarły kapitan Howard przez całe życie popełniał przestępstwa związane z narkotykami, Bad Boys przysięgają oczyścić jego imię... nawet jeśli oznacza to znalezienie się na celowniku kartelu i policji.
Date published: 7 June 2024
Country: USA
Duration: 110 minut
Author: Chris Bremner, Will Beall
Director(s): Adil El Arbi, Bilall Fallah
Actor(s): Wil Smith, Martin Lawrance, Vanessa Hudgens, Alexander Ludwig, Paola Núñez, Eric Dane, Ioan Gruffudd, Rhea Seehorn, Joe Pantoliano, Jacob Scipio, Dennis Greene
Genre: Akcja, komedia
Podsumowanie
Will Smith i Martin Lawrence stanowią dziś niedościgniony duet gatunku buddy movie. Chemia między aktorami jest wyczuwalna równie mocno, co w poprzednich filmach. Bad Boys: Ride or Die to samoświadoma, bardzo widowiskowa produkcja, która wie że ma bawić widza. I to właśnie robi. Można przeczepić się do nierównego humoru, ale cała reszta nadrabia z nawiązką. No i jest Reggie!