Dobiegł końca drugi sezon serialu na podstawie jednej z najważniejszych gier w historii. Po niezwykle emocjonalnej i emocjonującej podróży Joela i Ellie czas na kolejny rozdział w tym brutalnym i bezwzględnym świecie. Recenzja serialu The Last of Us Sezon 2.
Trudna miłość do gry
Z grą The Last of Us Part II łączy mnie bardzo skomplikowana relacja. Jestem wielkim fanem wykreowanego przez Naughty Dog świata. Jego surowości, bezduszności, bezwzględności – całej tej otoczki, w której rozgrywają się największe dramaty ludzi, którzy chcą po prostu przeżyć. Jednocześnie nie pokochałem fabuły drugiej gry. Za sprawą decyzji scenarzystów uleciała największa siła pierwowzoru, czyli relacja Joela i Ellie. Zarówno wątki Ellie, jak i Abby (bo fabułę gry poznajemy z perspektywy obu dziewczyn), mimo wielu starań, nie mają tej siły oddziaływania na gracza, co pierwowzór.
Idziemy na całość!
Seria
1. The Last of Us
2. The Last of Us Sezon 2
3. The Last of Us Sezon 3 (2027)
4. The Last of Us Sezon 4 (2028)
The Last of Us Sezon 2 rozpoczyna się dość spokojnie, wprowadzając nas w nowe realia. Od wydarzeń z Salt Lake minęło, bowiem pięć lat. Joel i Ellie osiedlili się w Jackson, które to fantastycznie rozwinęło się pod rządami Marii i Tommy’ego – brata Joela. Poznajemy nowych bohaterów (Dina i Jesse), a także dowiadujemy się, że relacja naszych bohaterów znacznie się pogorszyła. Niemniej jest to bardzo spokojny epizod, który w porównaniu z dowolnym odcinkiem poprzedniego sezonu wygląda jak sielanka. Ale potężne ciosy za chwilę nadejdą.
Mazin i Druckmann podjęli decyzję, że nie będą wstrzymywać ręki. W rezultacie drugi odcinek to jednocześnie niesamowicie dramatyczne doświadczenie oraz rozmach porównywalny z kinowymi blockbusterami. Akcja dzieje się bowiem dwutorowo. Z jednej strony poznajemy Abby (Kaitlyn Daver) i skróconą wersję jej historii prowadzącą do spotkania z naszymi bohaterami. Z drugiej natomiast obserwujemy wielki atak zarażonych, klikaczy i purchlaków na Jackson. Ale do ataku za chwilę wrócę.
W drugim odcinku dochodzi, bowiem do największego twistu w serii, który na nowo zdefiniuje wasze podejście do serialu. Tak, jak zdefiniowało moje podejście do drugiej części gry. Zakładałem że Mazin i Druckmann nieco to wszystko przebudują, ale zdecydowali się iść na grubo. Patrząc na reakcję mojej żony, wiem że była to dobra decyzja. Szok, niedowierzanie, zaprzeczenie i próby negowania tego, co miało miejsce. Choć nie jestem fanem tego rozwiązania to muszę przyznać, że żadna gra tak mnie nie dotknęła, tak mną nie wstrząsnęła jak The Last of Us Part II. I dokładnie to samo robi drugi odcinek The Last of Us Sezon 2.
Jackson
Wątku ataku na Jackson nie było w grze, ale twórcy widocznie zapatrzyli się na obronę Winterfell w Grze o Tron i chcieli mieć własną monumentalną potyczkę. I to im się w stu procentach udało. Atak zarażonych nie ustępuje kinowym filmom o zombie. I to tym z najwyższym budżetem. Jasne, znani bohaterowie są cudownie omijani przez zarażonych, ale wygląda to wszystko naprawdę spektakularnie. Ale mam tutaj jedno poważne „ale”.
Połączenie tych dwóch skrajnie różnych wątków w jednym epizodzie przewrotnie odbiera odcinkowi siłę uderzenia. Ładunek emocjonalny jakie niesie ze sobą pojawienie się Abby zasługiwał na epizod w całości poświęcony jej obecności w Jackson. Atak wydaje się być czymś zupełnie odrębnym, pasującym do klimatu jak pięść do oka. Ukłony za kinowy rozmach, ale prztyczek za nietrafione umiejscowienie w całości.
Ile Ellie a ile Abby
Pierwszy sezon liczył 9 odcinków, z czego część trwała nawet i po 80 minut. Łącznie było to 8 godzin i 44 minuty. The Last of Us Sezon 2 to zaledwie 7 odcinków z łącznym czasem trwania 6 godzin i 19 minut. Podróż Ellie i Diny rozpoczynamy w trzecim epizodzie, co daje nam zaledwie 4 godziny i 30 minut na tę część historii. Piszę o tym, ponieważ twórcy postanowili zakończyć serię w momencie, w którym przełączaliśmy się na Abby, co stanowi jakieś 40% fabuły drugiej części gry. Tak, gracze na pewno domyślają się, jakim cliffhangerem zakończy się ta seria.
Zaskakująco The Last of Us Sezon 2 bardzo oszczędnie przedstawia nam Abby. Na dobrą sprawę widzimy ją w drugim i finałowym odcinku. Pojawia się w najważniejszych momentach fabuły. Szczerze myślałem, że twórcy zdecydują się przeplatać oba wątki, ale finalnie mamy powtórkę z gry. Oznacza to, że trzeci sezon pokaże nam wydarzenia równoległe do The Last of Us Sezon 2 i skupi się na Abby. Tym samym trzeba założyć, że ostateczne rozstrzygnięcia zobaczymy dopiero w serii czwartej. Trudno powiedzieć, czy to dobry pomysł biorąc pod uwagę, że na sezon trzeci poczekamy jakieś 2 lata…
Co się nie udało
Najważniejsze pytanie brzmi: czy The Last of Us Sezon 2 spełnia oczekiwania? I tak. I nie. Zacznijmy od tego co się nie udało. A nie udało się odpowiednio rozłożyć akcentów. Po bardzo mocnym drugim odcinku następuje dość spory przestój. W pewnych momentach mamy wrażenie oglądania jakieś teen dramy, a nie TLOU. Ellie i Dina zachowują się jak chaotyczne nastolatki, a przez to ulatuje klimat i uczucie zagrożenia. W dalszej części sezonu akcji jest zaskakująco mało, a dziewczyny więcej czasu spędzają na pogaduchach w schronieniu niż realizacji planu.
Drugim, dość dziwnym pomysłem są niepotrzebne wtrącenia, nieobecne w grze. Jeśli wiadomym jest, że trzeci sezon przedstawi losy Abby to po co wprowadzać Isaaca (Jeffrey Wright grał tę rolę również w grze), zamiast przedstawić i rozbudować go w kolejnej serii. Podobnie wygląda moment, gdy Ellie wpada dosłownie na chwilę w środek wojny pomiędzy Wilkami / WLF i Serafitami / Bliznami. Nie wiem czy miał to być easter egg, ale wyszło dość dziwnie. Tym bardziej, że w grze Ellie nawet o tym wielkim starciu nie wiedziała.
Co się udało
Przede wszystkim budowa świata. The Last of Us Sezon 2 miejscami wygląda jak żywcem wyjęty z gry. I nie chodzi jedynie o fabułę, ale też o całą scenografię. Poszczególne lokacje są odwzorowane z taką dbałością o szczegóły, że czapki z głów. Na ekrany przeniesiono nawet pojedyncze rzeczy, które widzieliśmy w tle podczas rozgrywki. Największe wrażenie robi oczywiście Seattle. Porośnięte mchem i roślinnością wieżowce robią ogromne wrażenie same w sobie. Jednak mając w pamięci grę, którą przechodziłem niemal równolegle z oglądaniem drugiego sezonu udało się wyłapać tak niepozorne szczegóły, że aż trudno uwierzyć, że Mazin i Druckmann je zaimplementowali.
Za przykład można podać scenę w której poznajemy Isaaca rozgrywa się kilkanaście lat wcześniej. Sama w sobie jest szokująca, ale nie było jej w grze. W zamian grając Ellie możemy zajrzeć do opancerzonego wozu, który dalej stoi zaparkowany na tej samej ulicy. Jest to niesamowite połączenie gry i serialu. Do tego kilka razu możemy zobaczyć podniebne mosty Serafitów, a w Oceanarium widzimy bandaże i gazy ze świeżą krwią (kto grał, ten wie).
The Last of Us Sezon 2 – podsumowanie
W porównaniu z pierwszą serią The Last of Us Sezon 2 wypada po prostu słabiej. Krótszy sezon i kilka niezrozumiałych zabiegów sprawiają, że serial nie emocjonuje aż tak bardzo. Winę ponosi oczywiście scenariusz gry, którego najważniejsze momenty zostały wiernie zekranizowane. Momenty te wpływają na odbiór całości, bo sprawią, że albo bezwzględność tego świata was zachwyci albo sprawi, że znienawidzicie cześć bohaterów i odsuniecie się od serialu. Prawdą jednak jest, że w aktualnie nie znajdziecie produkcji, która wzbudzi tak wielkie emocje i sprawi że będziecie trzymać się krawędzi fotela. Technicznie to również bardzo wysoki poziom, miejscami porównywalny z produkcjami kinowymi. Czekam na trzeci sezon i mam nadzieję, że sprawi że polubię i lepiej zrozumiem Abby.
Serial obejrzycie na HBO Max
THE LAST OF US | SEZON 2

Description: Akcja drugiego sezonu serialu rozgrywa się 5 lat po wydarzeniach z pierwszej części produkcji. Ellie i Joel próbują odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Kiedy wydaje im się, że najgorsze już za nimi, przeszłość nie daje im o sobie zapomnieć, a świat, z którym muszą się zmierzyć wydaje się jeszcze bardziej niebezpieczny i nieprzewidywalny niż ten, który pozostawili za sobą.
Podsumowanie
W porównaniu z pierwszą serią The Last of Us Sezon 2 wypada po prostu słabiej. Krótszy sezon i kilka niezrozumiałych zabiegów sprawiają, że serial nie emocjonuje aż tak bardzo. Winę ponosi oczywiście scenariusz gry, którego najważniejsze momenty zostały wiernie zekranizowane. Momenty te wpływają na odbiór całości, bo sprawią, że albo bezwzględność tego świata was zachwyci albo sprawi, że znienawidzicie cześć bohaterów i odsuniecie się od serialu. Prawdą jednak jest, że w aktualnie nie znajdziecie produkcji, która wzbudzi tak wielkie emocje i sprawi że będziecie trzymać się krawędzi fotela. Technicznie to również bardzo wysoki poziom, miejscami porównywalny z produkcjami kinowymi. Czekam na trzeci sezon i mam nadzieję, że sprawi że polubię i lepiej zrozumiem Abby.