Pamiętam jak wielkie wrażenie wywarł na mnie Behawiorysta i jego kontynuacja pod tytułem Iluzjonista. Tom trzeci poszedł już w nieco inną stronę, ale dalej był po prostu dobrą książką. Od tego czasu minęło prawie dwa lata, bardzo dużo jak na standardy Remigiusza Mroza. Warto było czekać? Recenzja książki Kabalista.
Kabalista
Seria z Gerardem Edlingiem
1. Behawiorysta
2. Iluzjonista
3. Ekstremista
4. Kabalista
5. Tom 5 (początek 2024?)
Od wydarzeń z trzeciego tomu minęło półtora roku. Małgorzata Rosa wraca do Opola, by przygotować materiał na temat zgwałconej dziewczyny, której pomocy odmówiła miejscowa prokuratura. Zeznania dziewczyny zostały uznane za niewiarygodne i nie poczyniono nic, aby zabezpieczyć ślady. Gocha zwraca się o pomoc do Gerarda Edlinga, z którym nie miała żadnego kontaktu od wyjazdu do stolicy. Odsunięty na boczny tor przez nową szefową prokurator nie bardzo może pomóc, jednak niedługo potem do dwójki odzywa się lokalny jasnowidz, który niejednokrotnie pomógł policji znaleźć zaginione lub martwe osoby zwany Kabalistą z Chabrów…
Dużo tekstu, mało treści
Powyższy akapit to oczywiście lekko sparafrazowany oficjalny opis książki. Kabalista od pierwszych rozdziałów mocno zaskakuje. Zaskakuje fabularnych chaosem i brakiem większego pomysłu na ten tom. Gerard w pierwszych rozdziałach pali głupa, wszystko jest dla niego nowe, by po kolejnych stu stronach okazało się, że gość od dawna ma pełną wiedzę. Wybaczcie ten mały spoiler, ale jest to tak słabe rozwiązanie, że trudno mi zrozumieć zamysł autora. Twist nie ma ani odpowiedniego ładunku emocjonalnego, ani większej logiki.
Niestety podobnie wygląda cała książka. Jest do granic możliwości przegadana. Wulgarna Gocha i wyważony, elokwentny Edling bawią na bardzo krótką metę, a Mróz wraca do tego co chwila przez całe 500 stron. Jeśli dałoby się wyciąć większość nie prowadzących nigdzie dialogów to fabuły zostałoby na jakieś 150 stron. A i tak pewnie można byłoby się wynudzić. Kabalista nie posiada, bowiem żadnych zalet swoich poprzedników, a za to wszystkie wady książek Remigiusza Mroza.
Autor wielokrotnie odsuwa na dalszy plan zagadkę skupiając się na rozwijaniu relacji Gerarda i Gośki. Widzieliśmy to już z Chyłką i Zordonem, widzieliśmy z Sewerynem i Burzą, widzieliśmy też z Forstem i Dominiką. Wszystko to okraszone trudnymi słówkami. Ba, nawet osoba siedząca od kilku lat w niezbyt przyjaznym więzieniu potrafi składać trudne zdania i pięknie relacjonować wydarzenia. Dodajcie do tego encyklopedyczną wiedzę bohaterów na tematy naukowe, techniczne czy historyczne i macie pełen obraz książki. Pod względem fabularnym bardzo duże rozczarowanie.
I to zakończenie
Remigiusz Mróz zaskakuje raz jeszcze, tym razem w finale Kabalisty. W finale tak złym, tak słabym, że zastanawiałem się czy historii nie napisał ChatGP. Autor zdecydował się na otwarte zakończenie, które nie wyjaśnia praktycznie NIC. Żaden z otwartych w książce wątków nie został rozwiązany, a rozwiązanie ciągnącej się od pierwszych stron zagadki dostajemy z drugiej ręki. I w sumie w to wyjaśnienie nie bardzo wierzę. Wydaje mi się, że Mróz ma już gotowy szkic kontynuacji, który wywróci to do góry nogami. Jak robił to już w przypadku Forsta. Zakończenie ma szokować, posłowie ma wywrzeć odpowiednie wrażenie, ale z daleka czuć tutaj prostą zmyłkę. Coś jak zakończenie sezonu jakiegoś procedurala pokroju CSI: Miami / Nowy Jork / Las Vegas. Bardzo słaby pomysł. Bardzo.
Kabalista – podsumowanie
Zdecydowanie najgorsza książka z serii i jedna z najsłabszych w bogatym portfolio Remigiusza Mroza. Kabalista to wyprana z emocji, chaotyczna i przeraźliwie nudna książka. To generator trwających w nieskończoność jałowych dialogów Gochy i Gerarda. Naprawdę. Remigiusz Mróz często mówi, że ma w szufladzie całą masę napisanych historii… Kabalista nigdy nie powinien jej opuścić.